Camp Leakey

Budzimy się przed 6, jemy śniadanie i równocześnie obserwujemy małpy skaczące z drzewa na drzewo. Nie orangutany, te są dość ciężkie i zazwyczaj wychylają się przeginając drzewo pod swoim ciężarem, po czym łapią się gałęzi kolejnego drzewa i spokojnie przechodzą. Ale są tu też inne gatunki, których skoki są bardzo efektowne! Widzimy bohatera memów – nosacza sundajskiego (proboscis monkey). Gatunek endemiczny z Borneo, również zagrożony…
Po śniadaniu płyniemy do kolejnego feeding center ale tu pojawia się tylko jeden, bardziej leciwy osobnik. Wracamy na lunch i przed nami ostatni punkt – Camp Leakey (naszym zdaniem jest najlepszy i jedyny do którego docierają wycieczki jednodniowe speed-boatem). Po 16tej w korku klotoków ruszamy w drogę powrotną. Można powiedzieć że to wycieczka all-inclusive
Do Kumai docieramy po zmroku i zostajemy w hotelu Majid za 300tys. Tutaj cena nieadekwatna do jakości…