Ampana

Dzień przerwy w Ampanie. Prom odpływa dopiero jutro. Wygląda jakbyśmy byli tu jedynymi turystami. Lokalizujemy gdzie jest port, pijemy kawę w lokalnej kawiarni. Dziś ostatni dzień internetu przed Togianami więc organizujemy dalsze loty i hotel na Bali. Ostatnia rzecz do zrobienia to wypłata gotówki z bankomatu. Niestety wszystkie piszą nam jakiś error. Szukamy banku gdzie da się wymienić euro i okazuje się że jest network problem i może za godzinę. Wracamy do hotelu moto-rikszą nazywaną tu też tuktukiem. Nie udaje nam się dojść do tego ile przejazd powinien kosztować. 2 razy zapłaciliśmy po 15tys, a kolejne dwa po 40tys. Później ktoś nam powiedział że cena powinna być koło 25tys i już całkiem nam to przestało pasować. Za jakiś czas wracamy do miasta i bankomaty BRI nadal nie działają a w banku owszem wymiana euro jest możliwa ale mamy zagięte banknoty i oferują nam kurs o 5% gorszy bo niby takie mają mniejszą wartość!? Próbujemy ostatniej opcji – znajdujemy bankomat innego banku i… działa! Znów robimy 8 wypłat bo na raz daje maksymalnie 1.25mln. Z workiem banknotów wracamy do hotelu. Wieczorem spotykamy się z Edim z którym korespondujemy już od jakiegoś czasu w sprawie kwatery na Togianach. I tu okazuje się, że jest o wiele więcej opcji niż wyczytaliśmy w internecie. Na Malenge płyniemy publicznym promem ale na powrót dajemy się namówić na znacznie lepszą czasowo opcję powrotu czarterowaną łodzią do Bunty i dalej autem do Luwuk skąd mamy już dalszy lot. Całość za 3mln. Płacimy z góry.