Sorong

Rano jeszcze snorkeling. Widzimy żółwie i rekiny rafowe. Później płyniemy do Waisai. Koleś z naszego homestaya znalazł nam inną parę wracającą tym samym promem. Dzielimy więc koszty i płacimy 350tys. Dalej prom do Sorong i taxi do hotelu Waigo Splash za długo negocjowane 50tys. Pani nic nie rozumie po angielsku i dostajemy pokój standard za 400tys. Jak się okazuje bez okna więc wracamy do recepcji gdzie pojawia sie managerka mówiąca po angielsku. Proponuje nam special room. Przyzwoity, z oknem i widokiem na morze (który to widok jest bardziej widokiem na parking przyczep ciężarówek a morze jest gdzieś w oddali). Pyta nas o budżet i sama proponuje nam 650tys mówiąc że normalnie kosztuje on 1.2mln. Hotel jest prawie pusty. Bierzemy, włączamy klimę i suszymy wszystkie rzeczy. Wieczorem idziemy na miasto coś zjeść.

Raja Ampat już za nami. Właśnie jesteśmy w Sorong w Papui. Ostatni przystanek na Kri to był świetny strzał. Sama wyspa jak wszędzie… chatki na wodzie typu homestay. Cudowne białe plaże oblane szmaragdowymi i turkusowymi wodami Pacyfiku i coś na co czekałam… ŻÓŁWIE I REKINY! To wreszcie tutaj udało nam się posnorklować z ogromnymi, majestatycznie poruszającymi się w wodzie żółwiami i rekinami rafowymi.. Kri to ponoć „wyspa szczurów”, my nie widzieliśmy żadnego 😊. W wielu pięknych miejscach w życiu już byłam ale to właśnie archipelag Raja Ampat zdecydowanie najbardziej mogę nazwać Ostatnim Rajem. Prawdziwa dzikość, prąd co prawda jest ale nie wszędzie i tylko przez kilka godzin na dobę, oczywiście z generatora (bo z czego by innego 😊).
Słodka woda do mycia – MARZENIE ściętej głowy 😂. Jedynym miejscem, jedyną wyspą na której miałam to cudowne uczucie czystych, pachnących odżywką włosów to moja ukochana, maleńka wysepka Arborek. Potem już były tylko druty na głowie do tego stopnia, że aż bałam się rozpuścić upięty koczek by włosy się nie rozsypały na kawałki z nadmiaru soli i ostrego słońca 🫣
Gwarantuję Wam jednak, że to wszystko nic w zamian za to, ile cudowności otrzymałam. Ile przepięknych widoków jak z pocztówki, Ileż wspaniałej przyrody na tym kawałku piasku i pod wodą. Ileż wrażeń… No i rzeczywiście myślałam, że serce mi pęknie ze smutku gdy wsiadałam na łódź wiozącą nas do Waisai na prom 😓.