Cancún

Pierwszy dzień taki akurat na aklimatyzację. Chodzimy po mieście, jedziemy miejskim autobusem do plaży. Później załatwiamy wynajem samochodu (przez internet było drogo). Na miejscu znajdujemy auto w niższej cenie, ale nie ma opcji pełnego ubezpieczenia na którym nam zależy dla świętego spokoju. Finalnie wypożyczamy w „sieciówce” w takiej samej cenie jakie wcześniej widzieliśmy w internecie – drogo…
Z daleka przyglądamy się hotelom w Zona Hotelera i zastanawiamy się jak można przyjeżdżać do takich betonowych molochów. To nie dla nas.