Cancún

Meksyk to w tym roku popularny kierunek. Brak restrykcji, brak ograniczeń wjazdowych, brak zbędnych testów, dodatkowych paszportów, itp. Od dawna chcieliśmy odwiedzić Jukatan, więc pomyśleliśmy, że to właśnie ten czas. Mieliśmy wątpliwości odnośnie terminu świąteczno-noworocznego (jak się okazało słusznie) ale urlop w tym terminie był niejako wymuszony więc zadecydowaliśmy, że ruszamy!

Nasz samolot (bezpośredni Poznań – Cancún) przylatuje późno, już po ciemku. Na lotnisku próbujemy wypłacić trochę lokalnej waluty z bankomatu, ale wszystkie albo nie działają albo odmawiają współpracy. Za taxi do centrum wszyscy zgodnie chcą 67usd! Albo oszustwo, albo cena świąteczno-nocna, nie wiemy. Sprawdzaliśmy wcześniej i oficjalny lotniskowy cennik mówił o zupełnie innych kwotach. Ale są jeszcze autobusy, więc kupujemy bilety po ~100mxp/os (20zł). Nasz Revolut działa – dobry znak 🙂 Podróż do centrum trochę trwa i zatrzymujemy się jeszcze na innych terminalach ale w końcu już koło północy docieramy do hotelu który zabukowaliśmy jeszcze z domu. Jest przyjemnie ciepło 🙂