Ruszamy do Tybetu. Dziś tylko terenówka pod granicę. Póki co z nami jedzie tylko chińska rodzina – rodzice i ich prawie dorosła córka. Rodzice nie mówią po angielsku wcale, a córka niby coś mówi ale dogadać się nie jest łatwo. Zatrzymujemy się na lunch w takim miejscu, gdzie to wszystkie wycieczki się zatrzymują. Zastanawiamy się czy jacyś inni turyści których tam widzimy pojadą później razem z nami. Miało być nas 8 osób w busiku. Zaczynamy się czuć ograniczeni – zorganizowane podróżowanie nie dla nas…
Nepalskie drogi są bardzo zniszczone i pozmywane przez deszcze. Na nocleg zatrzymujemy się w nie za ciekawym miejscu. Nie kupujemy tam kolacji tylko idziemy do pobliskiej knajpki dla „tirowców”. Jesteśmy znów sami z tubylcami, jest klimatycznie i humory nam wracają 🙂