Chobe

Wcześnie rano zwijamy obóz, wyjeżdżamy z parku Moremi i jedziemy w stronę Chobe. Mamy tego dnia do przejechania kilkaset kilometrów po bezdrożach. Jednak już bardziej przez głęboki piach niż błoto. Jedziemy szybko. Już w Chobe krążymy trochę w okolicy Savuti w poszukiwaniu zwierząt, po czym jedziemy na nocleg do „naszego” campu Linyanti. Camping prawdziwie afrykański – ogromny plac tylko dla nas, ładnie posprzątany i zagrabiony, w okolicy żadnych innych turystów, ognisko rozpalone pod beczką z wodą zapewniające gorącą wodę pod prysznicem, w oddali trąbiące słonie, i bardzo, bardzo blisko w zaroślach porykujące przez całą noc swoim basowym, jakby śmiejącym się głosem hipopotamy!