Droga początkowo prowadzi mocno w dół – Tengboche jednak znajduje się na szczycie całkiem pokaźnej góry. Dalej wzdłuż rzeki, którą trzeba przekroczyć przed samą Dughlą. Stąd w górę pięknymi, rozległymi polanami i w końcu znów trochę w dół do Pheriche (4250 m n.p.m.)
Znów wioska wyludniona bo doszliśmy dość szybko (no i nie ma jeszcze pełni sezonu). Kwaterujemy się i wypoczywamy. Nasza lodża jest prowadzona przez Szerpę który był na Mount Evereście! Szerpa to nacja, nie zawód, ani też określenie ludzi gór. Rozmawiamy o górach, pokazuje nam nasz pierwszy ośmiotysięcznik jaki widzimy – Cho Oyu. Dowiadujemy się też z „pierwszej ręki” jak to z Szerpami jest. Praktycznie wszyscy tragarze to nie Szerpowie tylko „ludzie z dolin”. Przeważnie biedni, którzy w sezonie turystycznym przyjeżdżają za turystami trochę zarobić. Natomiast rodowici Szerpowie zajmują się robieniem interesów – prowadzą lodże, pracują przy wyprawach wysokogórskich, itp.