O ósmej śniadanie a o dziewiątej jesteśmy już na szlaku. Mamy w planie dojść do campu Tachungste na wysokości 4250m. Niewiele w górę jak codzień, za to dużo kilometrów. Mijamy ładne wioski, zatrzymujemy się na lemon ginger honey tea i docieramy do celu po 5h. Niestety camp zamknięty na cztery spusty i ani człowieka. Zastanawiamy się czy przekimać w którymś z namiotów na dziko ale nie mamy żadnego prowiantu i decydujemy zejść jakieś 1.5h do najbliższej wioski – Hankar (4050m). To był dobry wybór bo trafiamy do fantastycznego homstay-a z przesympatyczną właścicielką.